Dominika Gubańska

Strona poświęcona życiu.


Czerwiec 10, 2019

Maryja i jej dzieci

Kilka lat temu niemalże ze wszystkich stron docierały do nas informacje o obchodach 1050-lecia Chrztu Polski, w związku z czym wielu z nas głębiej poznawało sakrament Chrztu Świętego. Rok później przypadła równie ważna, okrągła rocznica, jednak nie tylko dla naszego kraju, ale także dla całego świata. Ze wszystkich stron „uderzała” nas Maryja. Czy coś wynieśliśmy z tej rocznicy?

Idealnie niedoskonali

102 lata temu trójka małych pastuszków w niecodziennych okolicznościach spotkała najważniejszą Kobietę świata. Kiedy myślę o tej scenie, wydaje mi się ona niemal komiczna – trójka małych, umorusanych od pracy, pastuszków natrafia na piękną kobietę w białej sukni, od której bił blask jaśniejszy od słońca. Pod tą zewnętrzną skorupką małych dzieci, Matka Boża musiała widzieć wielką mądrość i miłość. Nie bez powodu to właśnie im się ukazała.

Mała wielka ofiara

Matka Boża nie wymagała od nich wiele. Bo czy czymś trudnym są częste rozmowy i spotkania z kimś wyjątkowym? Właśnie to robią przyjaciele. Maryja chciała być z dziećmi w bardzo bliskiej relacji, by mogły one otrzymać łaski nie tylko dla siebie. Ich codzienna modlitwa miała zapewnić światu zakończenie wojny i pokój. Tak małe zadanie, a jednak bardzo odpowiedzialne. I mało tego, dzięki temu poświęceniu, wszyscy mieli na końcu czasów znaleźć się w niebie. To się dopiero nazywa nagroda.

Bądź jak Łucja

Ciekawe dla mnie jest to, że właśnie tę dziesięcioletnią dziewczynkę Maryja szczególnie wybrała. Franciszek i Hiacynta zmarli w młodym wieku, a dla Łucji miała Ona inną, cięższą misję do wykonania. I dziewczynka wiedziała o tym niemal od początku, bo sama Matka Boża przy drugim spotkaniu powiedziała jej o tym. Pewnie domyśliła się tego wcześniej przez samo to, że tylko ona mogła rozmawiać z Maryją. Łucja została swego rodzaju Fatimskim Apostołem. Dzięki niej ludzie mieli lepiej poznać i pokochać Matkę Bożą.

Widzieć, oceniać, działać

Każde ze spotkań dzieci z Matką Jezusa było samo w sobie cudem, ale każdemu z nich towarzyszyły jeszcze inne rzeczy. Najbardziej zwróciła moją uwagę jedna rzecz – krzew, na którym Maryja się im ukazywała. Uginał gałązki jakby pod ciężarem i pozostawał w takim stanie jeszcze kilka godzin. Pozostawiała Ona za każdym razem widzialny znak tego, że tam była. Za każdym razem z małymi pastuszkami przychodziło więcej innych ludzi, którzy samej Matki Bożej nie widzieli, ale widzieli właśnie ten krzak i reakcje dzieci. I dzięki tym małym znakom wierzyli w to, co Maryja im przekazywała i wprowadzali to w życie.

A co ze mną?

Ten rok, co prawda nie jest już okrągłym jubileuszem tych szczególnie ważnych spotkań z Maryją, ale nie oznacza to, że mamy odkładać pamięć o tych wydarzeniach na dalszy plan. W tym roku w naszej diecezji bardzo bliski jest inny wizerunek Madonny – ten z Jasnej Góry.  Najlepiej przeżyć z Nią jak najwięcej czasu, póki jest tak blisko. Bo, tak jak w Fatimie wzywała dzieci do częstego spotkania z Nią, tak samo dziś Czarna Madonna przychodzi do nas, by „ułatwić” nam spotkanie ze sobą, by stać się  widzialnie bardziej obecną w naszym codziennym życiu. Jeżeli jeszcze się z Nią nie zaprzyjaźniłeś, to jest to najlepszy czas, by to zmienić! Po prostu zacznij z Nią rozmawiać. Chwyć za różaniec, poznaj Ją lepiej, proś Ją o to, co  ważne dla siebie i innych, a Ona wstawi się w tych intencjach u Boga. Może to dobra okazja, by się z Nią spotkać twarzą w twarz na poznańskich Ratajach za 5 dni?

A potem? Idź i głoś! Zostań Łucją w swoim otoczeniu – pokazuj, co Maryja może zdziałać w życiu!

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *